I już po.... Tak jak szybko nadeszła, równie szybko minęła i już prawie o niej zapomniałam.... O czym mowa? O majówce. Dobrze, że chociaż pogoda dopisała, więc można było w ogrodzie chwilę posiedzieć i popatrzeć na budzącą się przyrodę.
Zauważyłam, że w porównaniu do ubiegłorocznej wiosny, w tym roku jakby później rozkwitają rośliny, a trawa pomimo zastosowania nawozu nie jest taka bujna jak zawsze... Noce są jeszcze zimne i nawet przymrozki lubią się pojawić. Do tego ziemia jest niestety bardzo sucha. Próbuję podlewać rośliny, ale najlepszy mimo wszystko jest deszcz i naturalne witaminy, które daje on roślinom.
W tym roku wstrzymałam się nawet z większym zakupem roślin jednorocznych, takich jak petunie, surfinie, czy begonie, które zawsze mam w swoim ogrodzie. Jak na razie "przygarnęłam" cztery biało-fioletowe pelargonie, które szczerze powiedziawszy jakoś mizernie wyglądają... Czas pokaże co z nich będzie;-)
Powstał już też częściowo tegoroczny warzywnik. Jeszcze kilka warzyw muszę posiać, ale to zadanie zaplanowane jest na nadchodzący tydzień.
Oko cieszy magnolia i jej fuksjowe kielichy kwiatostanów. Dobrze się także mają kolorowe bratki oraz różne gatunki skalniaków. Zresztą zobaczcie sami;-)
I moje ukochane bzy...... wyglądające i pachnące nieziemsko...
Uwielbiam tę porę roku. Za widoki, za zapachy, za kolory i za nadzieję na lepsze jutro.
Uwielbiam zapach bzu i magnolii. Co roku mówię sobie, że zrobię z magnolii perfumy, ale zawsze za późno się orientuję 🙁